0
katraviatta 13 lipca 2017 01:29
4.JPG



Jaskinie są przepiękne! Przewodniczka (z dowcipem z poprzedniej epoki, sypała betonami równo ;) ) zatrzymywała nas w najciekawszych miejscach, latarką pokazywała różne wspaniałości, jak również pozostałości po poprzednich wytyczonych trasach (jaskinie odkryto na tyle dawno, że poprzednie kładki zdążyły się „zużyć” i wpisane są na listę UNESCO). Największe wrażenie robi na nas główna część jaskiń z wodospadem, gdzie jest mgliście, mrocznie, kładki są urokliwie oświetlone. W ogóle oświetlenie w całej jaskini jest naprawdę genialne! No cóż, nie pokażę nic z tego, o czym mówię, polecam po prostu wpisać w google images hasło „skocjan caves” :D

Przy wyjściu z jaskini już można robić zdjęcia, z czego skwapliwie korzysta cała wycieczka.


5.jpg



6.JPG



7.JPG



8.JPG



Na górę z powrotem zawozi nas:


9.JPG



Jeszcze tylko idziemy na widoczek, oddalony 10 min od visitor center


10.JPG



11.JPG



Z powodu dosyć już przekroczonego budżetu, rezygnujemy z drugiej jaskini, którą chcieliśmy zobaczyć: Križna Cave, którą zwiedza się łódką i otrzymuje się własną lampę! No cóż, kolejny powód, by jeszcze do Słowenii wrócić ;)

Pogoda taka sobie, ciągle pada, pochmurno. K. wyjątkowo jak na niego wyraża brak kondycji. Więc z racji tego wybieramy na drugą część dnia wycieczkę do supermarketu. Wiem, że dla niektórych jest to średnio interesujące :D My robimy to zawsze - lubimy odwiedzić jakiś duży sklep by nakupić lokalnych specjalności. Słowenia nie ma ich za dużo - kupujemy naturalnie wina (wiele), ale już z czekoladą mamy problem - słoweńskich firm jest może dwie, częściej na półkach widzimy wyroby serbskie (poza oczywiście światowymi koncerniakami). Z zakupu regionalnej kiełbasy rezygnujemy, wszak u nas kiełbaski też dobre ;)

Z racji tego, że dzień obfitował w wydatki (śniadanie 8 eur, jaskinie 16 eur, zakupy po 30 eur od głowy) na kolację „pizza burek” zakupiony w pobliskiej piekarni. Bardzo dobre, naprawdę, choć fani zdrowego odżywiania mogą być zdziwieni ilością tłuszczu i wielkością :D Jeden kawałek waży na pewno ponad pół kilo i ciężko go zjeść w całości…

Na deser gibanica - ciastko, które jest wszystkim w jednym: makowcem, orzechowcem, sernikiem i jabłecznikiem!


12.JPG



Dzień 7 - Cały ten Wschód

Na dzisiejszy dzień nie mieliśmy specjalnie pomysłu, na wschodzie jeszcze w ogóle nie byliśmy, a na kolejny szlak górski pogoda nie była zbyt dobra - pochmurno z zapowiedziami przelotnych opadów. Wygrzebaliśmy więc, że można pojechać drogą 216 przez kilka urokliwych miejscowości, oraz do tego dodaliśmy Celje. Samo jeżdżenie po kraju i zbaczanie z autostrad dostarcza przyjemnych wrażeń. Zażądałam od K. np. zatrzymania się na polanie bo… podobały mi się połacie lawendy!


12.JPG



13.JPG



Generalnie można poobserwować wiejskie i małomiasteczkowe życie. K. nie jest chętny do zatrzymywania się (parkowanie nielegalnie lub na miękkim poboczu nie wchodzi u niego w grę) więc pochwalić się zbyt wieloma zdjęciami nie mogę. Trochę zdjęć „z drogi” - krowy, góry, chmiel, winogronka… ;)


14.jpg



15.JPG



18.JPG



20.JPG



21.JPG



22.JPG



23.JPG



25.JPG



26.JPG



Zatrzymaliśmy się na chwilę w miejscowości Žužemberk (zamek niestety zamknięty na głucho).


27.JPG



28.JPG



Potem w Nove Mesto. Zostawiliśmy samochód i poszliśmy na miasto i na rynek - miasto niestety nie urzekło nas. Zmarnowane pół godziny. Zalew zaparkowanych wszędzie samochodów powodował, że rynek w ogóle nie wyglądał uroczo.


29.jpg



30.JPG



Od Nowego Miasta do Celje ruszamy kawałeczek autostradą, a potem praktycznie cały czas trasa prowadzi wzdłuż rzek - mnóstwo okazji na świetne zdjęcia! (jednakowoż większość niewykorzystana z powodu nieciekawych okoliczności parkowania)
W Celje ruszamy na górę zamkową.


31.jpg



32.JPG



33.JPG



34.JPG



35.JPG



36.JPG



37.JPG



38.JPG




Wieczorem w Lublanie chcę zobaczyć Metelkova Mesto - zachęcona opiniami w sieci. Myślałam, że da się tam zjeść, tymczasem są tam tylko bary, w dodatku średnia wieku wynosi około 10 lat mniej niż nasza :D


39.JPG



40.JPG



41.JPG




Odstawaliśmy również znacznie wyglądem, więc uciekliśmy na burgery do centrum.
Dzisiejsza trasa:


42.jpg

Dzień 8 - wylot i podsumowanie

Na lotnisko udajemy się samochodem, wjazd dla samochodów wypożyczonych nie jest dobrze oznaczony, ale intuicja podpowiada nam na szczęście prawidłowo, że „tu się oddaje samochody”. Oddanie jest bezproblemowe - pracownik poszedł obejrzeć, czy nie ma nowych zarysowań i całość potrwała ok. 10 minut. Pieniądze z powrotem na karcie miałam po kilku dniach roboczych.

Podsumowując - kraj przepiękny, tydzień to w sam raz przy dobrym zaplanowaniu, można spędzić i dwa tygodnie, jeśli ktoś chciałby np. dużo pochodzić po górach czy po jaskiniach - jest to raj dla takich osób! Najmocniejsze strony Słowenii: różnorodność, widoki, ceny. Zgubienie się tutaj to sama przyjemność! Budżetowcy też będą zadowoleni. Może nie wydałam jakoś mało, ale był to wyjazd można powiedzieć, pod wieloma względami luksusowy ;) (choćby duże zakupy „na wynos”, prawie codzienne dwa posiłki w restauracjach, wynajęcie samochodu itp.)

Mapa naszych tras:


wszystkie trasy.jpg



Co zobaczyliśmy:
Lublana: Centrum,
czarny nr 1) Muzeum sztuki współczesnej,
(2) wzgórze zamkowe (no, prawie ;) )
(3) park Tivoli,
(4) plac targowy i potrójny most (4),
(5) Metelkova Mesto,
Krakovo


mapa słowenia.jpg



Pozostałe miejsca:

(1) Piran, (2) Dolina Lož, (3) Szlak na Debela Pec, (4) Radovljica, (5) wąwóz Vintgar, (6) Bled, (7) Jezioro Bohinj, (8) wodospad Savica, (9) Jaskinie Szkocjańskie, (10) Žužemberk, (11) Novo Mesto, (12) Celje


miejsca mapa.jpg



Co bym zobaczyła jeszcze: Ptuj, Logarska Dolina, Križna Cave, „Droga 50 zakrętów”, Tolmin, Dolina Vipava (winka!), Šmarna Gora, Zamek w Lublanie, MSUM (Muzeum sztuki nowoczesnej), wodospad Pericnik. Generalnie byłoby co oglądać przez następny tydzień ;)

Miejsca, w których jedliśmy i które polecam (tych, których nie polecam, nie wymieniam ;) ):
Lublana (na mapce wyżej w Lublanie zaznaczone na czerwono):

(1) Druga Violina - dania główne 4-10 (pewnie były i droższe, ale nie pamiętam już dokładnie, nasze po tyle były)
(2) Kralj Žara - nienajtańsze ale przepyszne burgery. Polecam frytki truflowe! Za burgera i frytki ok. 13 euro.
(3) Klobasarna - danie główne 4,5-6 eur
(4) Ek Bistro - Najlepsze jajka po benedyktyńsku świata na śniadanie. Po 6 eur. Warto.
(5) Le petit cafe - śniadania (od 3 eur, kawa 1,40)
(6)Krakovc - nie wiem na czym polegała promocja, ale dwa razy wypiliśmy tam kawę po 1 eur a raz bez promocji po 1,60. Kawa przepyszna. Śniadania po 3-4 eur, ale bez rewelacji, moje na słodko: dwie bułki z dwoma słoiczkami dżemu i masłem; K.: dwa plastry szynki, pieczywo, ser itp.

Bled: Pizzeria Rustika - obłędna pizza z pieców opalanych drewnem. Koszt 9-14 eur za pizzę.

Wydatki:

Bilety w szalonej środzie z bagażem: 383 pln/os
Noclegi: 7 noclegów za 1000 zł dla 2 osób
Wstępy: 29 eur
Jedzenie w restauracjach: 128 eur
Jedzenie dodatkowe ze sklepu: 15 eur
Samochód + parkingi: 70 eur/ osoba w sumie (w tym wynajem auta na 5 dni: 45 eur, benzyna: 90 eur) - przejechane 1100 km
Pozostałe: 46 eur
Łącznie za hotel+przeloty 883 zł, a suma eur, które wydałam: 260 ale tutaj muszę dodać gwiazdkę: wydałam 6 eur na mapę, 30 eur na zakupy-souveniry (głównie wina) oraz 10 eur na okulary przeciwsłoneczne. Realnych wydatków związanych z pobytem (zakładając, że się wszystko ma co potrzebne) było więc za ok. 210 eur.

Dziękuję, jeśli ktoś przeczytał do końca ;)

Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

pabloo 13 lipca 2017 11:39 Odpowiedz
Fajna wycieczka, ile płaciłaś za loty i nocleg? Tylko zdjęcia podczas konwersji strasznie straciły na jakości.
antares 25 lipca 2017 17:59 Odpowiedz
Przeczytałam jednym tchem:) Najbardziej podobał mi się dzień 5 - Bled & spółka, zwłaszcza zdjęcia, a bez wątpienia najlepsze ujęcia z wąwozu Vintgar. Z pewnością będzie to też dla mnie inspiracja. Tylko teraz trafić taką Szaloną Środę;)